Kolej w miniaturze moje hobby część 1. Jestem Kolejarzem Modelowym
Dyskusja na temat modelarstwa kolejowego zazwyczaj bardzo szybko wykracza poza samo modelarstwo. Zaczynamy od modelarstwa, a chwilę później rozmawiamy o organizacji imprez makietowych, wystawach modeli czy o "jedynie słusznych" zasadach odtwarzania ruchu na makiecie, zgodnego z realiami kolejowymi. Wszystko to stanowi wspólne hobby - miniaturowe kolejnictwo. Modelarze są bardzo ważną grupą współtworzącą to hobby - ale nie jedyną.
Skoro więc dyskurs obejmuje zazwyczaj dużo szersze spektrum zagadnień, sprowadzanie całej rozmowy wyłącznie do tego, kto jest modelarzem kolejowym, a kto nim nie jest, bardzo ogranicza perspektywę całego zagadnienia, a wręcz często prowadzi dalej do domniemania, że tylko modelarz kolejowy może we właściwy sposób realizować hobby związane z miniaturowym kolejnictwem, tylko modelarz kolejowy może we właściwy (czytaj: zgodny z zasadami obowiązującymi na PKP) prowadzić ruch na makiecie, zaś pozostali są co najwyżej "kolejkowiczami", czyli osobami które nie mają pojęcia o niczym. Taka polaryzacja jest - co oczywiste - nieprawdziwa i nie może być podstawą jakiejkolwiek sensownej dyskusji.
Wraz z rozwojem elektroniki wzrosły bowiem możliwości uczestnictwa w zabawie na makiecie modułowej większej grupy osób. Kiedy makiety były sterowane wyłącznie analogowo, udział w prowadzeniu ruchu na makiecie mieli w zasadzie wyłącznie dyżurni ruchu na stacjach (najczęściej właśnie modelarze, którzy owe stacje zbudowali), obecnie każdy pociąg na makiecie może prowadzić idący wzdłuż makiety maszynista (niekoniecznie modelarz-budowniczy makiety). Organizacja imprez makietowych różnego rodzaju, których kiedyś było kilka, kilkanaście rocznie, a obecnie jest ich kilkadziesiąt, również przyczyniła się do wzrostu zainteresowania miniaturowym kolejnictwem. Powstało kilkanaście nowych grup skupiających miłośników kolei, którzy organizują imprezy makietowe. Powszechnie dostępny jest również tabor w barwach PKP, który kiedyś był dla hobbystów nieosiągalnym marzeniem.
Starsi miłośnicy pamiętają jeszcze pierwsze wystawy makiet modułowych - analogowych, które umożliwiały aktywne uczestnictwo w imprezie ośmiu-dwunastu uczestnikom - zazwyczaj budowniczym makiet, ponieważ sterowanie lokomotyw odbywało się wyłącznie poprzez pulpity nastawcze na stacjach. Obecnie w "przeciętnej" imprezie ze sterowaniem cyfrowym DCC, może uczestniczyć - w zależności od długości makiety - trzydziestu, pięćdziesięciu i więcej uczestników, którzy pełnią funkcję maszynistów.
Kolejarze modelowi
W naturalny sposób niewielkie kiedyś grono modelarzy kolejowych-budowniczych makiet powiększyło się więc o liczną grupę tych, którzy po makietach chcą jeździć swoim taborem. To, że nie każdy miłośnik miniaturowej kolei ma zdolności manualne, zaplecze warsztatowe, możliwości finansowe, albo zapał do tego, aby budować swoje moduły makiety, nie mówiąc już o konwersji czy budowie modeli taboru, jest oczywiste, choć nie dla wszystkich. Wielu modelarzy kolejowych, którzy wspominają "dawne dobre lata" uważa takich hobbystów - niesłusznie - za gorszych.
W żaden sposób nie wyklucza to jednak tych osób z możliwości uczestniczenia w imprezie i dążenia do profesjonalnego odtwarzania ruchu kolejowego. Takich uczestników, którzy jeżdżą ze skalową prędkością, prawidłowo zestawiają składy pociągów, znają sygnały wyświetlane na semaforach i prowadzą pociąg czy dyżurują na stacjach zgodnie z zasadami obowiązującymi na PKP, nazwałem kolejarzami modelowymi. Może ktoś zaproponuje inną definicję?
Michał, zwany Bstokiem to przykład kolejarza modelowego najwyższych lotów. Ogromna wiedza o kolei przekazywana zrozumiałym językiem, profesjonalne pełnienie funkcji dyżurnego ruchu na stacji, dyspozytora czy starszego palacza w ukochanej przez Michała parowozowni Ostrów Wielkopolski podziwiane jest zarówno przez uczestników imprez jak i widzów, słuchających michałowych opowieści - fot. Piotr Salecki
Co jest środkiem a co celem
W wielu polemikach wyklucza się, a może po prostu nie dostrzega, takich hobbystów miniaturowej kolei, dla których celem jest profesjonalna jazda modelu na makiecie, czy pełnienie służby na posterunku ruchu, a nie jego wykonanie, konwersja czy naniesienie śladów eksploatacji. A więc nie tylko budowa, a profesjonalne zarządzanie ruchem kolejowym w mikroskali! Jazda z odpowiednią prędkością, z odpowiednimi sygnałami, z zachowaniem bezpieczeństwa ruchu kolejowego jak na PKP, jest dla wielu nie mniej ważna a czasem nawet ciekawsza, niż budowa makiet czy patynowanie taboru. Tacy uczestnicy wcale nie powinni czuć się mniej wartościowi. Więcej o tym w kolejnych felietonach.
Oczywiście, nie mówimy tu o "kolejkowiczach" którzy nie uznają żadnych zasad i reguł, przestawiają modele rękami "bo mają opóźnienie", nie znają przepisów ruchu, podstawowych zasad i sygnałów, czy ruszają z impetem, który na prawdziwej kolei doprowadziłby do rozerwania składu albo kontuzji wśród pasażerów. Niestety, bardzo często kolejarze modelowi są, całkowicie niesłusznie, utożsamiani z kolejkowiczami przez wspominających "dawne dobre czasy polskiego modelarstwa i imprez modelarskich".
Kiedyś było jakoś fajniej
Te utyskiwania przypominają mi trochę sentymenty za "dawnymi lepszymi czasami na podwórku" ze wspólną zabawą, siedzeniem na trzepaku, czy berkiem, zamienionymi rzekomo wyłącznie na ekran smartfona czy siedzenie przed komputerem. Tak naprawdę to dawne czasy wspominam dobrze, ale takie porównania to demagogia, ponieważ zwiększyły się możliwości: zamiast siedzieć przed blokiem czy jeździć rowerem w kółko po osiedlu, można pojechać daleko ścieżką rowerową, pójść z deskorolką do skateparku, na elektryczne gokarty, poskakać na trampolinie w jumpsity lub robić tysiące innych, ciekawych rzeczy. Dzisiaj wszystko dzieje się szybciej i jeśli chcemy, dowiaduje się o tym od razu grono znajomych. Zamiast dzwonić do Zbyszka czy Kazia żeby opowiedzieć mu o przebytej dzisiaj rowerowej trasie zapisujemy ją na Endomondo i udostępniamy wszystkim znajomym na facebooku. Oczywiście są tacy, którzy siedzą godzinami przed ekranem komputera - wcześniej ich rówieśnicy przesiadywali na osiedlowej ławce. I tylko rodzice dzieci w wieku szkolnym, dobrze zorientowani w rzeczywistości mogą powiedzieć, co tak naprawdę ogranicza kontakty i zabawy dzisiejszych dzieci: przede wszystkim absurdalnie rozbudowany i niemożliwy do zrealizowania program nauczania, który sprawia że dzieci nie mają absolutnie na nic czasu i siedzą nad lekcjami do późna w nocy. Chociaż nie tylko - istotne są dostępne środki finansowe, miejsce na realizację aktywności i wolny czas.
Każda zabawa ma swoje reguły
Jakie są tu analogie z miniaturowym kolejnictwem? Zmieniły się czasy, zmieniły się zabawy, zwiększyły się możliwości. Nie każdy ma jednak stosowne umiejętności, miejsce na realizację hobby, pieniądze i wolny czas. Nie zmieniło się jedno: każda zabawa czy to w piaskownicy, czy w berka, czy jazda na gokartach, albo jazda pociągiem na makiecie ma swoje reguły i zasady. Każdy ma swoje wspomnienia, ale ja pamiętam, że zabawa bez żadnych reguł, lub z niejasnymi zasadami najczęściej szybko kończyła się co najmniej potężną kłótnią.
Remik w mundurze dyżurnego ruchu to wzór dla wszystkich kolejarzy modelowych. Nienaganne umundurowanie, profesjonalizm, doświadczenie, wiedza, sygnalizacja zgodna z zasadami i aktualnymi potrzebami, dynamiczne prowadzenie ruchu pociągów, w zależności od przepustowości stacji, linii kolejowej, rozkładu jazdy i kategorii pociągów - fot. Adam Budziarek
Jedynie słuszne zasady i wspólny mianownik
Istotne w tym wszystkim jest zrozumienie, że nikt, nawet najbardziej doświadczony, nie ma monopolu na "jedynie słuszne" zasady i reguły, że wykpiwanie i poniżanie tych wszystkich, którzy w miniaturowym kolejnictwie stawiają pierwsze kroki, popełniają błędy lub mają mniejsze zdolności manualne, nie służy dobrej atmosferze i zniechęca do wspólnej zabawy. Może nawet spowodować całkowitą rezygnację z wejścia w świat miniaturowej kolei. Zdumiewa pogarda i lekceważenie, okazywane przez niektórych wielkich modelarzy mniej doświadczonym, lub dopiero zdobywającym to doświadczenie kolegom. To zachowanie niegodne, najgorszy możliwy wzorzec do naśladowania i nie ma nic wspólnego z rzeczową krytyką. Podobnie zresztą zachowują się niektórzy kolejarze modelowi, widząc błędy popełniane przez początkujących kolegów, podczas pełnienia przez nich obowiązków maszynisty czy dyżurnego ruchu. Zamiast wyśmiewać i krytykować warto podpowiedzieć, dopomóc, wskazać popełniane błędy i zrozumieć, że to naturalne, że nie każdy jest tak doskonały jak my. Ogromne tu pole do popisu i możliwości działania mają kluby, grupy modelarskie i organizatorzy imprez. Do tego tematu jeszcze powrócę w przyszłości.
Jest jednak wspólny mianownik, łączący modelarzy kolejowych z kolejarzami modelowymi. To wizja zabawy, podczas której ruch na makiecie odtwarzany jest zgodnie z zasadami obowiązującymi na kolei, albo też stopniowe dążenie do tego celu, wraz z rozwojem wiedzy i umiejętności uczestników. Ta zasada oddziela te grupy "linią demarkacyjną" od "kolejkowiczów", którzy oczywiście mają prawo bawić się po swojemu. Więcej o tym w kolejnych felietonach.
Piotr Salecki